77. Czy mój Bóg mruga?
źródło: lubimyczytac.pl |
Tytuł: Bóg nigdy nie mruga
Autor: Regina Brett
Wydawnictwo: Insignis
Ilość stron: 320
Najpierw miałam tej książki nie kupować, później nie wypożyczać a w ostateczności nie czytać. Trzy razy nie, a jednak książka nie dość, ze znalazła się w moich rękach, to na dodatek ją przeczytałam. Jak do tego doszło? Wybrałam się pewnego dnia do biblioteki z zamiarem wypożyczenia kryminału, a zawędrowałam na dział psychologii. Przyglądałam się kilku pozycjom, nagle moje oczy zatrzymały się na wyżej wspomnianej książce. Działając pod wpływem chwili, zdecydowałam się na jej wypożyczenie. Skąd moje wątpliwości i takie dziecinne wręcz zachowanie? Otóż od jakiegoś czasu w przerwach pomiędzy kryminałami czytam różne poradniki, oglądam i słucham wywiadów motywacyjnych. Bałam się, że sięgając po kolejną książkę z cyklu życie jest piękne, tylko musisz w to wierzyć, nieświadomie posunę się o krok za daleko i po prostu każda kolejna tego typu pozycja, tylko mnie zniechęci. Wiecie, coś na zasadzie co za dużo, to nie zdrowo. Zresztą znacie mnie, jestem w 98% nastawiona do większości rzeczy sceptycznie.
Książka Reginy Brett to zbiór felietonów, które mogą być inspiracją dla wielu osób. Czy dla mnie były? Z chęcią wam o tym opowiem. Tytuł książki uważałam początkowo za ironiczny, jednak zagłębiając się w kolejne lekcje, wiem co autorka miała na myśli. Każda lekcja może czegoś nas nauczyć, spowodować, że zaczniemy wyciągać wnioski z sytuacji, które są już za nami, lub które dopiero się zdarzą.
Przez większość życia miałam wrażenie, że w moim przypadku Bóg mruga notorycznie. Czasem trwa to kilka sekund, zdarza się, że przeciąga się do kilku minut. Książka ta uzmysłowiła mi, że to wcale nie Bóg mruga, lecz ja. Nie myślcie, że doszłam do tego wniosku od razu po przeczytaniu książki. Zajęło mi trochę czasu przetrawienie tego i przyznanie się przed samą sobą, że jestem tchórzem. Zaciekle mrugam, bo tak jest łatwiej uciec przed tym co mnie otacza, bez względu na to, jakie przybiera rozmiary. Nieraz powtarzałam w poprzednich wpisach, że dawniej uchodziłam za pozytywną osobę, i tak było dzięki temu, że żyłam w iluzji. Łatwiej zdecydowanie było mi ją kreować w swojej głowie z racji wieku. Jestem osobą, która tak naprawdę nie chciała i nadal nie chce dorosnąć, bo odebrałam sobie dzieciństwo Tak! Dobrze czytacie! Miałam do wyboru dwie możliwości: albo pamiętać dobre chwile i złe, lub nie pamiętać niczego. Wybrałam drugą opcję, tym samym ograbiając siebie ze wspomnień o rezolutnej dziewczynce, z iskierkami w oczach, która momentami bywała czarująca. Skąd o tym wiem - zdjęcia na to wskazują. Mam nadzieję, sięgnąć do nich za kilka lat, kiedy stać mnie będzie na zajrzenie w głąb siebie, bez obawy, że to uruchomi jakieś niepożądane mechanizmy. Dziś będąc dorosłą kobietą, (choć z tym można polemizować, analizując pewne schematy) nie potrafię poddawać się złudzeniom i uciekam. Uciekam od miłości, radości, spełnienia, kontaktów z ludźmi, ładując się najczęściej w rozpacz, żal, ból, tęsknotę, smutek, co pociąga za sobą lawinę mrugnięć. Zamykam oczy, nie dostrzegając tego co mnie w życiu spotyka. Nie doceniam deszczu za oknem, upału, pracy jaką aktualnie mam. Nie cieszy mnie perspektywa kolejnych urodzin, spotkania ze znajomymi. Przestałam współistnieć w społeczeństwie izolując się totalnie. Boję się otwierać nie tylko oczy, ale choćby odrobinę siebie, ze względu na zranienie. Ta książka wstrząsnęła mną. Pozwoliła dostrzec problem, którym się z wami dzielę. Za to doceniam możliwość posiadania wzroku.
Poniżej zaprezentuję wam spis i fragmenty lekcji, jakie znajdziecie w książce:
Przez większość życia miałam wrażenie, że w moim przypadku Bóg mruga notorycznie. Czasem trwa to kilka sekund, zdarza się, że przeciąga się do kilku minut. Książka ta uzmysłowiła mi, że to wcale nie Bóg mruga, lecz ja. Nie myślcie, że doszłam do tego wniosku od razu po przeczytaniu książki. Zajęło mi trochę czasu przetrawienie tego i przyznanie się przed samą sobą, że jestem tchórzem. Zaciekle mrugam, bo tak jest łatwiej uciec przed tym co mnie otacza, bez względu na to, jakie przybiera rozmiary. Nieraz powtarzałam w poprzednich wpisach, że dawniej uchodziłam za pozytywną osobę, i tak było dzięki temu, że żyłam w iluzji. Łatwiej zdecydowanie było mi ją kreować w swojej głowie z racji wieku. Jestem osobą, która tak naprawdę nie chciała i nadal nie chce dorosnąć, bo odebrałam sobie dzieciństwo Tak! Dobrze czytacie! Miałam do wyboru dwie możliwości: albo pamiętać dobre chwile i złe, lub nie pamiętać niczego. Wybrałam drugą opcję, tym samym ograbiając siebie ze wspomnień o rezolutnej dziewczynce, z iskierkami w oczach, która momentami bywała czarująca. Skąd o tym wiem - zdjęcia na to wskazują. Mam nadzieję, sięgnąć do nich za kilka lat, kiedy stać mnie będzie na zajrzenie w głąb siebie, bez obawy, że to uruchomi jakieś niepożądane mechanizmy. Dziś będąc dorosłą kobietą, (choć z tym można polemizować, analizując pewne schematy) nie potrafię poddawać się złudzeniom i uciekam. Uciekam od miłości, radości, spełnienia, kontaktów z ludźmi, ładując się najczęściej w rozpacz, żal, ból, tęsknotę, smutek, co pociąga za sobą lawinę mrugnięć. Zamykam oczy, nie dostrzegając tego co mnie w życiu spotyka. Nie doceniam deszczu za oknem, upału, pracy jaką aktualnie mam. Nie cieszy mnie perspektywa kolejnych urodzin, spotkania ze znajomymi. Przestałam współistnieć w społeczeństwie izolując się totalnie. Boję się otwierać nie tylko oczy, ale choćby odrobinę siebie, ze względu na zranienie. Ta książka wstrząsnęła mną. Pozwoliła dostrzec problem, którym się z wami dzielę. Za to doceniam możliwość posiadania wzroku.
Poniżej zaprezentuję wam spis i fragmenty lekcji, jakie znajdziecie w książce:
1. Życie jest niesprawiedliwe, ale i tak jest dobre;
2. Jeśli nie wiesz co dalej, po prostu zrób następny właściwy krok;
3. Życie jest za krótkie, żeby tracić czas na nienawiść;
4. Nie traktuj siebie tak poważnie. Nikt poza tobą tego nie robi;
5. Co miesiąc spłacaj zadłużenie na kartach kredytowych;
6. Nie musisz wygrać każdego sporu. Pozwól innym zostać przy swoim zdaniu;
7. Płacz w towarzystwie przynosi większą ulgę, niż płacz w samotności;
8. Możesz się rozgniewać na Boga. On to wytrzyma;
9. Najważniejszym organem płciowym jest mózg;
10. Bóg nigdy nie daje nam więcej niż potrafimy udźwignąć;
11. Pogódź się z przeszłością, by nie popsuła ci teraźniejszości;
12. Twoje dzieci mogą zobaczyć, że płaczesz;
13. Nie porównuj swojego życia z życiem innych. Nie masz pojęcia, co przyniósł im los;
14. Jeśli musisz utrzymywać związek w tajemnicy, nie powinieneś w nim być.
15. Wszystko może się zmienić, zanim zdążysz mrugnąć. Ale nie martw się, Bóg nigdy nie mruga;
16. Życie jest za krótkie, żeby się nad sobą użalać. Zajmij się życiem albo zajmij się umieraniem;
17. Poradzisz sobie ze wszystkim, co cię spotka, jeśli skupisz się na chwili obecnej, zamiast wybiegać myślą naprzód;
18. Pisarzem jest ten kto pisze. Jeśli chcesz być pisarzem, pisz;
19. Nigdy nie jest za późno na szczęśliwe dzieciństwo;
20. Kiedy walczysz o to, co w życiu kochasz, nie przyjmuj odmowy do wiadomości;
21. Zapal świece, śpij w lepszej pościeli, włóż elegancką bieliznę. Nie czekaj na specjalną okazję - wystarczającą okazją jest dzisiejszy dzień;
22. Przygotuj się ponad miarę, a potem daj się ponieść;
23. Bądź ekscentryczny już dziś. Nie czekaj na starość, by ubierać się na fioletowo;
24. Zacznij odkładać dziesięć procent na emeryturę już od pierwszej wypłaty;
25. Nikt prócz ciebie nie odpowie za twoje szczęście. Jesteś menadżerem własnej radości;
26. Każdą tak zwaną katastrofę kwituj słowami: ,,Czy za pięć lat to będzie miało jakieś znaczenie?'';
27. Zawsze wybieraj życie;
28. Wszystkim wszystko wybaczaj;
29. To nie twoja sprawa, co myślą o tobie inni;
30. Czas leczy niemal wszystkie raby - daj mu tylko trochę czasu;
31. Niezależnie od tego, jak dobrze lub źle wygląda sytuacja, ona i tak się zmieni;
32. Gdy zachorujesz, nie zaopiekuje się tobą twoja praca, tylko twoi przyjaciele. Dbaj o nich;
33. Uwierz w cuda;
34. Bóg cię kocha, bo jest Bogiem, a nie dlatego, że coś zrobiłeś albo czegoś nie zrobiłeś;
35. To, co cię nie zabije, naprawdę cię wzmocni;
36. Umrzeć młodo- to wygląda dobrze tylko w filmach. Starość jest zdecydowanie lepsza;
37. Twoje dzieci mają tylko jedno dzieciństwo. Niech będzie niezapomniane;
38. Niezależnie od wyznania, czytaj Księgę Psalmów. Znajdziesz w niej wszystkie ludzie emocje;
39. Wychodź z domu każdego dnia. Cuda tylko czekają, aż je odkryjesz;
40. Gdyby wszyscy porównali swoje problemy z innymi, nie zamieniliby się z nikim za żadne skarby;
41. Nie bądź wolnym słuchaczem życia. Uczestnicz w nim aktywnie i wykorzystaj w pełni każdy moment;
42. Pozbądź się wszystkiego, co nie jest pożyteczne, piękne lub radosne;
43. Ostatecznie liczy się tylko to, że kochałeś;
44. Zazdrość to strata czasu. Masz już wszystko, czego naprawdę potrzebujesz;
45. Najlepsze jeszcze przed nami;
46. Nieważne jak się czujesz: wstań, ubierz się i przyjdź gdzie trzeba;
47. Oddychaj. To koi umysł;
48.Kto o nic nie prosi, niczego nie dostaje;
49. Ustępuj;
50. Życie nie jest przewiązane kokardą, ale i tak jest wspaniałym prezentem.
Oraz moje ulubione lekcje:
- Lekcja 11 ze względu na ten fragment: ,,Dzieciństwo odciska piętno na każdym z nas. Większość ludzi wyniosła z tego okresu kilka ran – na tyle małych, że rzadko są podrażniane, a potem łatwo i szybko się goją. Inni mają psychikę przypominającą krajobraz księżycowy pełen głębokich kraterów, pozostawionych przez chorych psychicznie krewnych lub nauczycieli, przemoc domową czy molestowanie seksualne albo rękoczyny i furię rodziców, którzy jako dzieci też byli przez kogoś wykorzystywani lub zaniedbywani. Poważne sprawy rzadko zbijają nas z nóg. Poważne sprawy można dostrzec z daleka i ich uniknąć. Jeśli widzisz lub słyszysz nadjeżdżający pociąg, schodzisz z torów i trzymasz się od niego z daleka. To drobiazgi wbijają cię w ziemię. To, czego nie zobaczysz, póki nie spojrzysz w lusterko wsteczne. Pewnego dnia jak zwykle wjechałam do garażu. Mój mąż, który stał na podjeździe, powiedział, żebym przestawiła odrobinę samochód. Usłuchałam. Ale ciągle mu coś nie pasowało. – Nie, jeszcze trochę – nalegał. Mogłam się uśmiechnąć i przestawić wóz albo wręczyć mu kluczyki, żeby sam perfekcyjnie zaparkował. Zamiast tego poczułam, jak ogarnia mnie nagła furia, jakby podpalił króciutki lont ogromnej bomby. BUM! Nagle znów byłam dzieckiem. Dlaczego muszę być idealna? Dlaczego nigdy nie jestem dość dobra? Po co ja w ogóle się staram?
Ale zamiast wybuchnąć, zwykle tłumię wściekłość. Zamiast krzyczeć i wściekać się, zamykam się
w sobie i płaczę. To stare łzy. Czuję, że płyną z innego źródła w moim wnętrzu. Boli mnie twarz,
pulsują mi zatoki, a po wszystkim muszę iść spać. Incydent z samochodem? Po kilku godzinach udało mi się odnaleźć w pamięci sytuację, z którą mi się skojarzył. Stoję na podjeździe rodziców. Tata chce, żebym pomogła mu wstawić telewizor do jego kombi. Telewizor jest ciężki i nieporęczny, a ja nie wiem, jak zdaniem taty mam go przenieść i wcisnąć w niewielką przestrzeń, którą mi wskazał. Chwytam za swoją połowę telewizora i wsuwam go do samochodu. On każe mi przesunąć go do tyłu. Jak to do tyłu? Nie wiem, czego ode mnie oczekuje. Wtedy zaczyna na mnie krzyczeć. Mój tata albo milczał, albo krzyczał. Nie wiem dlaczego, ale błyskawicznie przechodził od opanowania do wściekłości. Jego furii niemal zawsze towarzyszyły te słowa: – Cholera jasna, co z tobą jest nie tak? Czy ty nic nie umiesz zrobić tak, jak trzeba? Wykrzyczał je wtedy na podjeździe, trzymając telewizor. Nie mogłam go puścić i odejść, więc stałam tam, a tata się na mnie wyżywał. Ani razu nie usłyszałam przeprosin. Nigdy nie przyznał, że ma zły dzień albo gorszy moment. Z czasem nauczyłam się wychodzić z dołka. Najpierw trzeba zauważyć, że się w nim utknęło. Oto mój sygnał ostrzegawczy: kiedy moje emocje nie pasują do bieżących wydarzeń, wiem, że chodzi o dzieciństwo. Nauczyłam się zatrzymywać ten moment, zupełnie jakbym wcisnęła przycisk „pauza” na filmie. Wtedy mówię sobie: „Zaraz, zaraz. Czy to jest reakcja na to, co dzieje się teraz, czy chodzi o przeszłość? Nie potrafię zmienić przeszłości. Ale zmieniając swoją reakcję na jej okruchy, mogę zmienić teraźniejszość”.
Lekcja 40 z powodu tej historii: ,,Owa pani w średnim wieku zostaje ranna w wypadku samochodowym. Pogotowie zabiera ją do szpitala. Kobieta co chwilę traci przytomność, ale w przebłyskach świadomości błaga Boga, żeby pozwolił jej przeżyć. Bóg ją uspokaja. Obiecuje, że będzie żyła jeszcze bardzo długo. Nie przyszedł na nią czas. Kobieta leży w szpitalu i wraca do sił po złamaniach. Przychodzi jej do głowy, że właściwie mogłaby przy okazji poprawić to i owo. Decyduje się na usunięcie tłuszczu z brzucha, potem z rozpędu powiększa piersi. Robi też lifting oczu i zmniejsza sobie nos. Wygląda i czuje się jak nowo narodzona. Zachwycona poprawioną figurą i twarzą, nie może się doczekać, żeby pokazać się światu.
Kilka minut po wyjściu ze szpitala kobieta wpada pod wyjeżdżający zza rogu autobus i umiera.
Trafia do nieba i wściekła wyrzuca Bogu:
– Powiedziałeś, że będę żyć jeszcze długo. I co?
Bóg przygląda się jej uważnie i odpowiada:
– Nie poznałem cię!
Kiedy pierwszy raz usłyszałam tę historię, śmiałam się z jej bohaterki, ale z siebie jeszcze nie.
Musiało minąć kilka rekolekcji, zanim zrozumiałam prawdziwy sens tej opowieści.
Od czasu do czasu nachodzi mnie ochota, żeby pożyczyć sobie czyjeś życie. Rzucam okiem na jakąś
kobietę i marzę, by znaleźć się w jej skórze. Przyglądam się swojej i porównuję ją ze skórą tej
kobiety. Tamta wygląda na ładniejszą, bardziej seksowną i zdecydowanie wygodniejszą. Oczywiście
nie mam pojęcia, jak ona czuje się w swojej skórze, wydaje mi się tylko, że ja czułabym się w niej
świetnie.
Lekcja 47 poprzez tę historię:
,,Opowiedział nam historię o uczniu, który zapytał mistrza Zen:
– Po co medytujesz? Czy dzięki temu jesteś bardziej święty?
– Nie – odrzekł mistrz.
– Czy dzięki temu jesteś bliżej Boga?
– Nie – pokręcił głową.
– Więc co ci daje medytacja?
– Przytomność – odpowiedział mistrz.
A w jaki sposób zachować przytomność? Oddychając''.
Lekcja 48
,,Wciąż czuję się bardzo niepewnie, kiedy mam się do kogoś zwrócić z jakąś prośbą. Zdaję sobie sprawę, że brzmi to dość zabawnie, skoro utrzymuję się z pisania felietonów i przemawiam przed czterystoma tysiącami ludzi. Najwyraźniej wszechświat wiedział, czego mi potrzeba.
Zesłał mi również mężczyznę, który nauczył mnie, jak znaleźć w sobie odwagę, żeby powiedzieć to,
co mam do powiedzenia. Zanim poznałam mojego męża, bałam się oddać sweter w sklepie, nawet
jeśli miałam paragon. Wolałam przekazać ten sweter organizacji dobroczynnej niż zawracać
sprzedawcy głowę pytaniami o zasady zwrotu towaru w jego sklepie. Pod tym względem Bruce jest moim przeciwieństwem. Pewność siebie to jego cecha wrodzona. Kiedy czegoś chce, prosi o to. Nie boi się, że usłyszy: nie. A kiedy ktoś odmawia, nie bierze tego do siebie. Nie potrafi zrozumieć takich tchórzy jak ja. Dlaczego boimy się o coś zapytać albo poprosić?
Tak wiem, popełniłam jedną z większych zbrodni, przytaczając wam tak obszerne fragmenty książki. Nie mam nic na swoją obronę. No może poza jednym - moje opisy danych dzieł to nie recenzje, więc spokojnie mogę wychodzić poza nawias. Jeżeli kiedykolwiek mieliście okazję przeczytać tę książkę, dajcie mi znać, czy zrobiła ona na was wrażenie, która z lekcji najbardziej zapadła wam w pamięć.
Oraz moje ulubione lekcje:
- Lekcja 11 ze względu na ten fragment: ,,Dzieciństwo odciska piętno na każdym z nas. Większość ludzi wyniosła z tego okresu kilka ran – na tyle małych, że rzadko są podrażniane, a potem łatwo i szybko się goją. Inni mają psychikę przypominającą krajobraz księżycowy pełen głębokich kraterów, pozostawionych przez chorych psychicznie krewnych lub nauczycieli, przemoc domową czy molestowanie seksualne albo rękoczyny i furię rodziców, którzy jako dzieci też byli przez kogoś wykorzystywani lub zaniedbywani. Poważne sprawy rzadko zbijają nas z nóg. Poważne sprawy można dostrzec z daleka i ich uniknąć. Jeśli widzisz lub słyszysz nadjeżdżający pociąg, schodzisz z torów i trzymasz się od niego z daleka. To drobiazgi wbijają cię w ziemię. To, czego nie zobaczysz, póki nie spojrzysz w lusterko wsteczne. Pewnego dnia jak zwykle wjechałam do garażu. Mój mąż, który stał na podjeździe, powiedział, żebym przestawiła odrobinę samochód. Usłuchałam. Ale ciągle mu coś nie pasowało. – Nie, jeszcze trochę – nalegał. Mogłam się uśmiechnąć i przestawić wóz albo wręczyć mu kluczyki, żeby sam perfekcyjnie zaparkował. Zamiast tego poczułam, jak ogarnia mnie nagła furia, jakby podpalił króciutki lont ogromnej bomby. BUM! Nagle znów byłam dzieckiem. Dlaczego muszę być idealna? Dlaczego nigdy nie jestem dość dobra? Po co ja w ogóle się staram?
Ale zamiast wybuchnąć, zwykle tłumię wściekłość. Zamiast krzyczeć i wściekać się, zamykam się
w sobie i płaczę. To stare łzy. Czuję, że płyną z innego źródła w moim wnętrzu. Boli mnie twarz,
pulsują mi zatoki, a po wszystkim muszę iść spać. Incydent z samochodem? Po kilku godzinach udało mi się odnaleźć w pamięci sytuację, z którą mi się skojarzył. Stoję na podjeździe rodziców. Tata chce, żebym pomogła mu wstawić telewizor do jego kombi. Telewizor jest ciężki i nieporęczny, a ja nie wiem, jak zdaniem taty mam go przenieść i wcisnąć w niewielką przestrzeń, którą mi wskazał. Chwytam za swoją połowę telewizora i wsuwam go do samochodu. On każe mi przesunąć go do tyłu. Jak to do tyłu? Nie wiem, czego ode mnie oczekuje. Wtedy zaczyna na mnie krzyczeć. Mój tata albo milczał, albo krzyczał. Nie wiem dlaczego, ale błyskawicznie przechodził od opanowania do wściekłości. Jego furii niemal zawsze towarzyszyły te słowa: – Cholera jasna, co z tobą jest nie tak? Czy ty nic nie umiesz zrobić tak, jak trzeba? Wykrzyczał je wtedy na podjeździe, trzymając telewizor. Nie mogłam go puścić i odejść, więc stałam tam, a tata się na mnie wyżywał. Ani razu nie usłyszałam przeprosin. Nigdy nie przyznał, że ma zły dzień albo gorszy moment. Z czasem nauczyłam się wychodzić z dołka. Najpierw trzeba zauważyć, że się w nim utknęło. Oto mój sygnał ostrzegawczy: kiedy moje emocje nie pasują do bieżących wydarzeń, wiem, że chodzi o dzieciństwo. Nauczyłam się zatrzymywać ten moment, zupełnie jakbym wcisnęła przycisk „pauza” na filmie. Wtedy mówię sobie: „Zaraz, zaraz. Czy to jest reakcja na to, co dzieje się teraz, czy chodzi o przeszłość? Nie potrafię zmienić przeszłości. Ale zmieniając swoją reakcję na jej okruchy, mogę zmienić teraźniejszość”.
Lekcja 40 z powodu tej historii: ,,Owa pani w średnim wieku zostaje ranna w wypadku samochodowym. Pogotowie zabiera ją do szpitala. Kobieta co chwilę traci przytomność, ale w przebłyskach świadomości błaga Boga, żeby pozwolił jej przeżyć. Bóg ją uspokaja. Obiecuje, że będzie żyła jeszcze bardzo długo. Nie przyszedł na nią czas. Kobieta leży w szpitalu i wraca do sił po złamaniach. Przychodzi jej do głowy, że właściwie mogłaby przy okazji poprawić to i owo. Decyduje się na usunięcie tłuszczu z brzucha, potem z rozpędu powiększa piersi. Robi też lifting oczu i zmniejsza sobie nos. Wygląda i czuje się jak nowo narodzona. Zachwycona poprawioną figurą i twarzą, nie może się doczekać, żeby pokazać się światu.
Kilka minut po wyjściu ze szpitala kobieta wpada pod wyjeżdżający zza rogu autobus i umiera.
Trafia do nieba i wściekła wyrzuca Bogu:
– Powiedziałeś, że będę żyć jeszcze długo. I co?
Bóg przygląda się jej uważnie i odpowiada:
– Nie poznałem cię!
Kiedy pierwszy raz usłyszałam tę historię, śmiałam się z jej bohaterki, ale z siebie jeszcze nie.
Musiało minąć kilka rekolekcji, zanim zrozumiałam prawdziwy sens tej opowieści.
Od czasu do czasu nachodzi mnie ochota, żeby pożyczyć sobie czyjeś życie. Rzucam okiem na jakąś
kobietę i marzę, by znaleźć się w jej skórze. Przyglądam się swojej i porównuję ją ze skórą tej
kobiety. Tamta wygląda na ładniejszą, bardziej seksowną i zdecydowanie wygodniejszą. Oczywiście
nie mam pojęcia, jak ona czuje się w swojej skórze, wydaje mi się tylko, że ja czułabym się w niej
świetnie.
Lekcja 47 poprzez tę historię:
,,Opowiedział nam historię o uczniu, który zapytał mistrza Zen:
– Po co medytujesz? Czy dzięki temu jesteś bardziej święty?
– Nie – odrzekł mistrz.
– Czy dzięki temu jesteś bliżej Boga?
– Nie – pokręcił głową.
– Więc co ci daje medytacja?
– Przytomność – odpowiedział mistrz.
A w jaki sposób zachować przytomność? Oddychając''.
Lekcja 48
,,Wciąż czuję się bardzo niepewnie, kiedy mam się do kogoś zwrócić z jakąś prośbą. Zdaję sobie sprawę, że brzmi to dość zabawnie, skoro utrzymuję się z pisania felietonów i przemawiam przed czterystoma tysiącami ludzi. Najwyraźniej wszechświat wiedział, czego mi potrzeba.
Zesłał mi również mężczyznę, który nauczył mnie, jak znaleźć w sobie odwagę, żeby powiedzieć to,
co mam do powiedzenia. Zanim poznałam mojego męża, bałam się oddać sweter w sklepie, nawet
jeśli miałam paragon. Wolałam przekazać ten sweter organizacji dobroczynnej niż zawracać
sprzedawcy głowę pytaniami o zasady zwrotu towaru w jego sklepie. Pod tym względem Bruce jest moim przeciwieństwem. Pewność siebie to jego cecha wrodzona. Kiedy czegoś chce, prosi o to. Nie boi się, że usłyszy: nie. A kiedy ktoś odmawia, nie bierze tego do siebie. Nie potrafi zrozumieć takich tchórzy jak ja. Dlaczego boimy się o coś zapytać albo poprosić?
- Ze wstydu. Wstydzimy się pokazać innym, że czegoś nie wiemy albo czegoś potrzebujemy. Wychowano mnie w przekonaniu, że nie mam żadnych potrzeb. Kiedy ja lub któreś z mojego rodzeństwa o coś prosiliśmy, mój tata odpowiadał niezmiennie: – Nie potrzebujesz tego.
- Z dumy. Nie chcemy, żeby ktoś mógł nam powiedzieć: nie. Odmowa świadczyłaby o naszej słabości. Boimy się, jak wypadniemy w oczach pewnych siebie ludzi, którzy w rzeczywistości są równie niepewni jak my.
- Ze strachu. Boimy się upominać o swoje, bo w ten sposób rozdrapujemy dawne rany i znów czujemy się tak jak wtedy, gdy jako dzieci słyszeliśmy „nie”, kiedy najbardziej na świecie chcieliśmy usłyszeć „tak”.
- Z poczucia winy. Nie chcemy sprawiać komuś kłopotu. Nie zasługujemy na jego czas, energię ani uwagę – nawet jeśli płacą mu za to, żeby nam pomógł. Paraliżuje nas własna uprzejmość''.
Tak wiem, popełniłam jedną z większych zbrodni, przytaczając wam tak obszerne fragmenty książki. Nie mam nic na swoją obronę. No może poza jednym - moje opisy danych dzieł to nie recenzje, więc spokojnie mogę wychodzić poza nawias. Jeżeli kiedykolwiek mieliście okazję przeczytać tę książkę, dajcie mi znać, czy zrobiła ona na was wrażenie, która z lekcji najbardziej zapadła wam w pamięć.
Komentarze
Prześlij komentarz