165. #Jeżynowazima Sarah Jio 19/2019
Tytuł: ,,Jeżynowa zima''
Autor:Sarah Jio
Wydawnictwo: Między słowami
Ta książka znalazła się na mojej półce przypadkiem. Zobaczyłam kilka książek tej autorki myśląc, że to początek jakiejś serii i wzięłam cały pakiet. Okazało się, że moje założenie było mylne. Z czterech pozycji jakie miałam do wyboru, sięgnęłam po tę, która utrzymana jest jeszcze w naszej aurze pogodowej.
Okładka
W
tym przypadku okładka jest dość prosta w odbiorze. Widzimy kobietę, która patrzy na nas z nadzieją w oczach, uśmiechając się niepewnie do nas. Zapewniam was, że jest to odzwierciedlenie historii zawartej w książce.
Spis treści
Spisu treści w tej książce się nie znajduje.
Ilość stron
Książka
liczy sobie 320 stron. Myślę, że udało się autorce nie przedobrzyć i zmieściła się w książkowych ramach. Nie miałam nawet przez chwilę poczucia stronicowego niedosytu, bądź przesytu.
Rozdziały
Książka posiada 20 rozdziałów. Nie są one w żaden sposób zatytułowane, nie nakładają się na siebie, co ułatwia czytelnikowi łatwiejsze adoptowanie historii.
Opis
W 1933 roku podczas majowej śnieżycy nazwanej ,,Jeżynową zimą'' dochodzi do zaginięcia 3 letniego chłopca. Mija 80 lat. Dziennikarka przypadkiem trafia na artykuł dotyczący tej sprawy i postanawia się nią zająć. W książce, dzięki prowadzeniu narracji mamy możliwość poznania historii z dwóch perspektyw: Very - matki zaginionego chłopca i Claire - reporterki prowadzącej śledztwo w tej sprawie.
Długość czytania
Na przeczytanie tej pozycji przeznaczyłam 2 dni. Nie mogłam się oderwać od historii przestawionej w książce, a jednocześnie żal mi było się z nią rozstawać.
Cytaty
-,,Prawdziwy przyjaciel to nie jest ktoś, kto
pomaga ci w trudnych chwilach - to każdy potrafi. Prawdziwy przyjaciel
umie cieszyć się twoim szczęściem, świętować z tobą Twoje sukcesy,
nawet... nawet kiedy sam nie jest szczególnie szczęśliwy''.
Moja opinia + ocena
Gdybym powiedziała, że przeżyłam cudowne chwile czytając tę książkę byłoby to dziwne, zważywszy jakiego tematu dotykał. Ze mną już tak niestety jest, że uwielbiam smutne historie, bo one mają na mnie dobry wpływ. Z każdej smutnej opowieści potrafię wyciągnąć coś dla siebie. Choćby to, że jest zawsze ktoś obok, kto ma gorzej niż ja, i nie mam powodu, by narzekać. W wątkach pozbawionych szczęścia, mam poczucie mniejszej schematyczności niż w tych radośniejszych. Cieszę się, że autorka na końcu książki podzieliła się z fanami inspiracją, jaka popchnęła ją do napisania powieści. Takie dość intymne zwierzenia, jeszcze mocniej związały mnie z tą pozycją. Ode mnie 10/10. Jest to książka, która zdecydowanie znajdzie się w podsumowaniu rocznym, po tej dobre stronie rzecz jasna.
Komu polecam?
Polecam tę książkę osobom, które niekoniecznie są fanami pozytywnych historii. Czytelniczkom, które chciałby choć prze chwilę trafić na historię pozbawioną schematyczności.
To coś świetnego, że nawet ze smutnej książki potrafisz wyciągnąć coś dla siebie - oczywiście, płacze przy książkach, oczywiście, ale nie wszystkie książki umiem czytać, są takie tematy, które mnie blokują i nie dam rady :(
OdpowiedzUsuńMam podobne doświadczenia związane związane z książkami, które poruszają smune tematy.
UsuńZdaje mi się, że ta książka raczej nie przypadłaby mi do gustu. Chociaż Twoja ocena bardzo zachęca do sięgnięcia po nią, to chyba raczej sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńRozumiem, niemniej dziękuję za komentarz :)
Usuń