202. Grzech Max Czornyj 51/2019
Autor: Max Czornyj
Wydawnictwo: Filia
Nawet nie pamiętam od jak dawna chciałam sięgnąć po choćby jedną książkę Maxa Czornyja. W końcu nadarzyła się taka okazja w bibliotece, gdzie udało mi się dorwać aż 4 pozycje. Jak widać swoją przygodę zaczęłam od cyklu Komisarza Eryka Deryło. Czy było warto, przekonacie się poniżej.
W Lublinie dochodzi do zaginięć kobiet. Do rozwikłania tej sprawy zostaje przydzielony komisarz Eryk Deryło. Porywacz otrzymuje przydomek składający się z czterech iksów, bo taki właśnie podpis zostawia w listach adresowanych do rodzin zaginionych. W momencie odnalezienia pierwszych zwłok, do pomocy w śledztwie zaangażowany zostaje profiler Miłosz Tracz. Czy zespołowi lubelskiej policji uda się znaleźć się znaleźć sprawcę, zanim ten zaatakuje po raz kolejny?
,,Czas szybciej zaciera wyrzuty sumienia, niż goi rany po utracie najbliższych'',
,,Z natury przecież wszyscy jesteśmy źli, a tylko staramy się udawać świętych''.
,,Z natury przecież wszyscy jesteśmy źli, a tylko staramy się udawać świętych''.
Jak tylko zobaczyłam opis, miałam wrażenie, że czytam polską odpowiedź na książki Cartera. Czy to źle? Absolutnie. Ja przy czytaniu tej książki bawiłam się fantastycznie. Niewątpliwie są to moje klimaty. Muszę przyznać, że opisy zbrodni przerażały mnie bardziej niż w ,,Krucyfiksie'', jednak nie jestem przekonana do sprawcy popełnionych czynów. Autor mógł pokusić się o przekroczenie granicy i zaserwować taki rozwój wypadków, w którym zabójca mógł się okazać totalnie kimś innym. U Cartera zabójca ujawnił się pod koniec książki a w ,,Grzechu'' w pewnym momencie, został on w sumie podany na tacy. Niemniej jednak książka jest godna polecenia. Jeżeli chodzi o postać komisarza, zdecydowanie przypadła mi ona do gustu. Uwielbiam cynicznych stróżów prawa. Mają coś w sobie, co powoduje, że poszłabym za nimi do samego piekła. Ode mnie solidne 8/10.
Komentarze
Prześlij komentarz